Tekst utworuNOYBIS:
Mam dość kawałków z tytułami ale bez tematów
Ciągły nastuk - ja wolę patrzeć w oczy trzeźwemu bratu
Takie fatum, słowa czasem ranią tak jak seria z automatu
Dlatego gram tu i dbam tu, rap styl, ragga fan tu
Obecnie ludzie z undergroundu - co później nie istotne
Ma mocna strona - wiara w to, że celów swoich dopnę,
Że pomysły drobne, połączone stają się mocne
Bardziej owocne, poczekaj, odpocznę, wdech, wydech
Lecę, robię swoje nie świecę gdy trzeba ogień wzniecę
Nigdy nie gwiazdorzyłem nawet przez myśl mi nie przeszło
Zawsze chciałem wspierać słowem - przecież dobrze wiesz to
Nigdy z wywieszką, że robię "good shit" - weź zmierz to
Dlatego w tym momencie z Exfamilią przekonani święcie
Że robimy muzę a nie produkt na wzięcie
Zróbcie nam zdjęcie w tej przełomowej chwili
Likwidujemy ci spięcie pamiętaj o dobrym geście
Tylko ten kolejny taki zrodzi jak złagodzić ból
Gdy znów ktoś cię zawodzi, powiedz nie szkodzi
Tylko wzmacnia taka ma być reakcja
Przede wszystkim od ciebie zależy życia kreacja
Racja prosta reszta to wybory mocna strona daje fory
Nie korzystasz to sorry, świat jest chory
I wciąż się kręci więc trzeba się poświęcić
GRAS:
Że za mikrofon łapię to jest moja mocna strona
Że ludzi, których cenię - oni mają mocne strony
O każdej porze dnia i nocy mogę do nich dzwonić
Jak jest kurewski problem to mogę niepokoić
Potrafią mnie obronić tak od upadku
Działa to w dwie strony to są nasze mocne strony
To są moi ludzie w tym się nie pogubię
Tym się bardzo chlubię słyszysz tym się bardzo chlubię
Zwykły człowiek jestem owijać w bawełnę nie lubię
A jak mam w czubie przekazuję pałeczkę
Louis bierze teczkę no i idzie na wycieczkę
Mamy z tego człowiek beczkę tak to loża szyderców
Jak chcesz to stestuj, to idźmy dalej
Po nici Ariadny nasze kochane kobiety
Nasze kochane dzieciaki, zajebiście mocne strony
Dzięki tobie Boże nic piękniejszego być nie może
Wszystko co mam, miałem sobie zawdzięczam
Bo każdy sobie rzepkę skrobie - prawda oczywista
Krwista jak honor, którym się szyldujemy
Dobrze to wiemy fakt ten pielęgnujemy
Prawda i honor ty też idź tą drogą
To nie spotkasz się z trwogą bo nic nie przychodzi łatwo
Nie ma nic bez pracy, kto tego nie łapie
Nie raz się wypierdoli i mocno go zaboli
Więc ucz się na błędach, szanuj co masz
Człowieku i to zapamiętaj, mocnej strony puenta
Exfamilia projekt, w Górę Ręce!
RAS ZIUT:
Z uśmiechem i humorem staram iść się przez świat
Choć czasami goryczy żółć przez usta przelewam
Brzmieniem pijany kreślę nowe plany
Nowe wyzwania stawiam sobie, zrealizowany
Na poziomach niektórych a życiowe stany
Czasem lepiej, czasem gorzej, czasem nieprzygotowany
Improwizuję, kruszę skały
Odbija się to czasem czkawką a miało być wspaniale
A tym czasem nie jest idealnie jednak wciąż na pierwszym planie
Er do Zet pierw - potem era Joseph King nastanie
Jak kraść to miliony, wciąż niezaspokojony
Ładuję amunicję - w górę ręce !
To jest moja mocna strona
Rym, słowo, rytm - kolejna muzyczna odsłona
BERWI:
Wpadam w tunel coś jak w Aquaparku dzika rzeka,
błyski i gra świateł jak na dyskotekach,
cała gama barw rozszerza źrenice,
aż w końcu upadam na szarą ulice,
rozglądam się, niby nic się nie zmieniło,
ale bardziej jak jest to jest tak jak było,
jak pamiętam świat, z młodych lat,
gdzie niby wszystko było nie tak, a jednak się żyło,
To nie sen to powrót do przeszłości,
gdzie tak małe rzeczy dawały tyle radości,
jak gra w puchę, palanta czy warszawę,
wulkany z saletrą w sylwestrową zabawę,
gra w kamienie, kapsle a w górze latawce,
czy namioty z kocy przed blokiem na trawce,
a rodziny w domach bez telewizorów,
rozśpiewane popijają na poprawę humoru,
wokół mało kolorów a pomysłów nie brakuje,
czas się bez problemu jakoś organizuje,
wypady nad jezioro, nad morze wokół lasy,
na to wszystko nie potrzebujesz wiele kasy,
masz co zjeść co wypić co ubrać i to wszystko
zamiast grilla za dwie stówy jest darmowe ognisko,
zimą przed blokiem gra w hokej i sanki,
walki na śnieżki i obwarowane zamki,
widzę to wszystko omijając smutki, złości,
w końcu wskakuje w tunel wracam do teraźniejszości...
MUSI:
Obudziłem się i nie wiedziałem gdzie jestem
Przed oczyma message wyświetlany teletekstem
Nie otwierasz nic a wszystko mają jak na dłoni
nie ma prywatności ci nikt się przed nie już nie broni
jaki dzień tygodnia, jaki miesiąc, co za data
dookoła ludzie ale nie ma mego świata,
wszyscy obojętni nikt nie patrzy prosto w oczy,
faksy, maile, strony o co tutaj kurwa chodzi,
drapacze chmur całe niebo przysłaniają,
niby tyle wiary, ale uczuć bardzo mało.
Jestem jak ten anglik zabłąkany w Nowym Jorku,
ja tu nie pasuje od historii tej początku.
Na bilbordzie laska oferuje last minuty
i nie chodzi o wakacje raczej o dawanie dupy,
i nikogo to nie dziwi nikt tym głowy nie zaprząta,
na plakacie mijam sto dwudziestą serie Bonda.
Synagoga pusta, masz tu spowiedź przez Internet
płacisz, klikasz- tyle, czy tu widzisz jakąś głębie,
log in, log out, spacja, enter, backspace, delete,
czy chcesz więcej. Jakie współrzędne, trajektoria tej przestrzeni, jedno jest pewne nie ma tu żadnej zieleni, a ta druga sprawa której jestem bardzo pewien, raczej jestem w piekle bo nie nazwę tego niebem, czas pojęcie względne ale miejsce najważniejsze, co się stanie z światem ja tej kwestii nie nakreślę, chcę o tym zapomnieć, wrócić tam gdzie moje miejsce, muszę znaleźć sposób jakieś do systemu wejście, nagle pada strzał opowieści to jest koniec, krew wypełnia płuca już kostnieją moje dłonie, wszystko traci barwy po czasoprzestrzeni stronie, zawieszony w próżni swego bytu już nie bronie.
Jakość: 256kbps, czas: 5:51 min.
Odtwórz plik 
Pobrań: 5775, odsłuchań: 2501
Pobierz plik 